W The Walking Dead zauważyłem, że większość wyborów niby ma znaczenie, ale często nie wpływa na fabułę albo wpływ mają znikomy. Wiele wyborów prowadzi do tego samego miejsca, a zmienione są takie błahe rzeczy, jak na przykład postacie w tle (na przykład względem tego, kogo ocalisz wcześniej to ta osoba gdzieś sobie z tyłu chodzi ale nie odgrywa kluczowej roli w danym momencie). Dlatego też wydaje mi się, że zrobiony jest generalny zarys fabuły czy danej sceny/sytuacji, i jest on początkowo liniowy. A potem robione są konkretne odnogi. W TWD jest wiele rozdziałów - strzelam, że właśnie z powodu problemów z utrzymaniem wszystkiego w pamięci i zawiłością w kodzie - bo łatwiej jest czymś takim zarządzać.
Jakbym miał coś takiego zrobić, to główną historię podzieliłbym na rozdziały, a w każdym rozdziale zrobił konkretne odnogi, które później schodziłyby znów się w jedną historię.
Takie sekcje miałyby sens. Na przykład stoisz w pokoju i musisz ocalić jedną z dwóch osób. Wybierasz osobę A - przez co dalej odgrywa się scenariusz, w którym uciekacie sobie z danego pokoju, wsiadacie w auto i jedziecie w piździet. Od tego momentu osoba A traci swoją wartość dla historii i w następnych scenach może być już tylko gdzieś w tle. Czyli mamy schemat:
Wybór między A i B -> (Scena z wyborem A) lub (Scena z wyborem -> wyjście z budnyku i odjazd autem -> dalsza historia
Trafiłem na materiał, w którym gościu opowiada o tym wszystkim (i nawet jako przykład daje TWD!). Jeszcze nie miałem czasu obejrzeć ze zrozumieniem, także podsyłam link :